Najpierw wstęp; gdy byłam maturzystką w Opolu wychowawcą był mgr Zbigniew Schetyna (śp.); a religii uczył mnie ks. Gerard Kusz, późniejszy biskup gliwicki (już śp.).
Tułaczy los rzucał mnie w różne rejony kraju, a to za pracą, a to za mieszkaniem. Tak trafiłam w te strony. Nie było lekko, bo biednemu zawsze wiatr w oczy i… biedny wysoko nie podskoczy.
Gdy była już praca i własny kąt, to na świat przyszły dzieci. Duuuża odpowiedzialność, wiele różnych problemów, a jeszcze więcej nieprzespanych nocy…
Dziś przyszło wspomnienie związane z uroczystością syna;
…gdy udałam się do kancelarii parafialnej zamówić chrzest drugiego syna, ówczesny (już były) Proboszcz robił mi wielkie trudności z „chrztem”. Powód> mąż nie był na nauce przedchrzcielnej. Przeczuwałam, że mogą być przeboje, bo choć Proboszcz niedawno nastał do tej parafii, znany był z tego, że czepiał się byle czego. Wiadomo było powszechnie, że to bardzo wymagający Proboszcz i nieufny, zwłaszcza wobec osób, które mało znał. A nas wtedy nie znał. Wywiązała się dyskusja. Miałam marne szanse w polemice z duchownym, zwłaszcza, że byłam w połogu (co wiąże się ze zmianami fizycznymi, emocjonalnymi i laktacją). Niewyspana, zmęczona i osłabiona w pewnym momencie poczułam, że głos mi się łamie i aby się nie rozryczeć, wyjęłam z torebki świadectwa religii, z podpisem ks. G. Kusza oraz nagrodę książkową, jaką od niego otrzymałam na zakończenie nauki (dzięki Bogu, że zabrałam ze sobą) domagając się sakramentu chrztu. Proboszcz rzucił okiem na te dokumenty i… wtedy stał się CUD 😇.
Warto było przez całe technikum chodzić na religię 🙂 Ksiądz zmienił stosunek do mnie o 180 stopni. Bardzo uprzejmie się ze mną obchodził. Ucięliśmy sobie nawet pogawędkę o zasadach obowiązujących w internacie w czasie komuny. Jak to komplikowano młodym kontakt z kościołem. Pewnie, że były trudności, ale…jak się miało „chody” na Górze, to trafiało się na wychowawców-praktykujących katolików, a ja miałam szczęście, bo to internacka wychowawczyni- pani Izabela Mitrofanowa (śp.)- pokierowała mnie na religię do „właściwego” księdza :).
Nie miał także Proboszcz żadnych uwag, co do wybranych chrzestnych, choć podobno zdarzało się, że nawet bardzo pobożnym, którzy nie zaliczyli nauki przedchrzcielnej (wymóg kościelny) odmawiał zgody na bycie chrzestnymi. Byłam w szoku. Okazało się, że tą czarodziejską różdżką było nazwisko księdza na moich świadectwach. Wszak ks. Gerard Kusz i Proboszcz to dwaj dobrzy koledzy z seminarium, w dodatku mój katecheta awansował w hierarchii kościelnej na biskupa gliwickiego (o czym ja nie wiedziałam).
Dlaczego o tym wspominam??? bo… gdybym wtedy odpuściła, gdybym się obraziła na Kościół z powodu trudności czynionych mi przez księdza z chrztem dziecka; to nie byłoby dzisiejszego święta w mojej rodzinie.
Syn osiągnął już pewien status zawodowy (profesor Politechniki); założył rodzinę i z wielkim oddaniem troszczy się o wychowanie dzieci; do tej pory był ministrantem i lektorem, zaś poprzez udział w kursie przygotowawczym i pozytywnie zdanym egzaminie wyraził gotowość pełnienia posługi pomocnika w udzielaniu wiernym Komunii świętej i to dziś…
Biskup Opolski> Andrzej Czaja upoważnił go do pełnienia posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii św.
W niedzielę 7 grudnia 2025 roku w Diecezji Opolskiej odbyła się uroczystość Eucharystii z upoważnieniem do pełnienia posługi nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej, będąca zwieńczeniem kursu przygotowawczego, który odbył się w listopadzie w Opolu (8, 15, 29 XI). Nowi szafarze otrzymali upoważnienie do posługi, na wzór innych wydarzeń diecezjalnych z 2025 r. „Określenie Nadzwyczajny Szafarz nie znaczy, że jest ważniejszy ale że służy w nadzwyczajnych okolicznościach” – mówił bp Rudolf Pierskała podczas Mszy św. w kościele seminaryjno-akademickim w Opolu, podczas której 51 osób – 49 mężczyzn i dwie siostry zakonne – zostało upoważnionych do pełnienia posługi Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej.
tu stoi także mój syn…
Pewnie, że jestem DUMNA…zapewne dumny byłby z syna śp.Mąż… tak sobie po cichu rozmyślam; może wielka to zasługa modlitw śp. Mamy, której los zafundował „hiobowe męczarnie” mimo to > wiary nie utraciła, a mnie wspaniałego męża wymodliła. Teraz też o nas nie zapomina i nad nami nadal czuwa. Maryja swą obietnicę daną ongiś mojej mamie >WYPEŁNIŁA, ale … to już inna historia.
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.