Ostatnio więcej czasu spędzałam na działce, niż w domu, no i już są tego efekty. Zaczęłam potykać się o swoje własne nieumiejętności w pisaniu notek w internecie. To, co było bardzo dobrze mi znane, nagle zaczyna mnożyć różne trudności. Aż trudno uwierzyć w to, że zmiany w mózgu mogą pojawić się tak szybko i w tak przykrej skali. Trudno. Czyli zaczynam od nowa.
Zaczęła się już jesień. Zbieram jabłka leżące pod drzewami i zastanawiam się, co z nich zrobić. W ubiegłym roku po zebraniu leżących pod drzewami jabłek i obraniu ich, ze skórek zrobiłam ze skórek ocet, a jabłka ususzyłam. W tym roku zapał do takich prac zdecydowanie mi się skończył. Ogarnęło mnie lenistwo. Poza tym ocet jabłkowy stoi jeszcze w piwnicy, więc nie ma potrzeby robić nowego zapasu.
Teraz rozglądam się po mieszkaniu. Do tej pory starałam się nie zauważać w nim bałaganu, ale chyba czas zająć się porządkami. Przez szyby w oknach jeszcze coś widać, ale czas najwyższy zająć się nimi. A jak będą myte okna, trzeba zdjąć firanki do prania, a po ich upraniu powiesić je ponownie, bo nie lubię okien gołych. No i od razu widzę jak wchodzę po drabinie na jakąś wysokość i mocuję się z odpinaniem firanek, a później z ich wieszaniem. To już niestety jest nie dla mnie. Chyba do tej pracy muszę kogoś wynająć.
A na razie cała moja działalność kończy się na myśleniu. Dobre i to. Może to będzie początek czegoś nowego.