środa, 24 grudnia 2025

Zimowe poduchy na słodką 16 :)

 Wigilia czyli kolejne urodziny Pieguchowa! To już 16! Jak to mówią w US, sweet 16 :)

W tym roku trochę więcej było wpisów niż rok wcześniej, ale dalej słabieńko w porównaniu do pierwszych lat istnienia Pieguchowa. Tym bardziej dziękuję tym, którzy tu jeszcze zaglądają i zostawiają komentarze. Dzięki, że o mnie pamiętacie :) 

A na wigilijny wpis wybrałam poduszki z Vervaco, które wyxxx już dawno, bo jeszcze w 2022 roku. Do dziś ich nie zszyłam z pleckami, ale może ten wpis mnie zmotywuje? To też jeden z powodów dlaczego nie było od kilku lat podsumowań moich rocznych haftów.... No nic, czas się poprawić.

Wszystkie 3 poduszki to oryginalne zestawy z Vervaco.

Image

Pierwszą poduszkę, którą chcę Wam pokazać, xxx w Katowicach, we wrześniu 2022 roku. Sowa, która Matkasowi się nie podobała, a mnie wpadła w oko od razu. Teraz niby już jej się podoba, ale nie wiem czy wierzę w to :P

Image

Image

Z pierwszymi poduszkami kiedyś męczyłam się strasznie, aż nie wpadłam na pomysł, żeby skrawki włóczek dopiąć do legendy na skraju kanwy. Teraz już się nie mylę i xxx idzie sprawnie.

Image

Bardzo lubię haftować od dołu i wspinać się do góry :)

Image

Image

Image

Sowę zaczęłam 25 września, a skończyłam 1 pażdziernika. Super wyszła!

Image

Image

Image

Image

Włóczki jeszcze sporo zostało po wyxxx.

Image

Kolejny zestaw też poszedł ekspresowo. Kupiłam go 8 pażdziernika w pasmanterii w Apeldoorn i od razu zabrałam się za haftowanie.

Image 

Od razu też kupiłam plecki, bo do takiej podłużnej poduchy tylko dwa są dostępne i to nie wszędzie. Wybrałam beżowe, bo sraczkowych w życiu bym nie kupiła.

Image

Image

To był trudny czas, więc zdjęć nie ma. Pracowałam jeszcze w poprzedniej firmie, mieliśmy integrację z naszą dyrektor i wszystkimi managerami, więc spora ekipa przyjechała z Włoch plus kilka osób z zespołu z Polski i cały zespół z fabryki z Niderlandów. Byłam wtedy na ostatnich etapach kilku rekrutacji w firmach w Szwecji i Holandii i miałam wszystkiego dość. Późnym wieczorem wracałam z Utrechtu i siadałam do haftu. Dobrze, że był prosty, bo myśli miałam zagmatwane.

Image

Haft poszedł w kilka dni, a ja miesiąc później składałam wypowiedzenie i od lutego 2023 pracuję w obecnej firmie i ani myślę szukać kolejnej :)

Image

Szkoda, że plecki nie są czerwone. Poducha jest długa na 80cm, a wysoka na 20cm.
W zestawie też zostało sporo włóczki.

Image

Uwielbiam takie skandynawskie motywy!

Image

Image

Image

Image

W tej serii są jeszcze dwie poduchy, ale już kwadratowe. Zastanawiam się czy ich też nie kupić?
 
Image

Zwłaszcza, że moja pierwsza poducha miała podobny motyw.

Image

Drugi zestaw do kompletu z sową to rudzik :) Chyba od razu kupiłam je oba.

Image

Rudzika xxx od 22 października do 6 listopada.
 Mam tylko zdjęcie końcowe, tak już miałam wszystkiego dość ;(

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Tu też zostało.

Image

Do kompletu kupiłam jeszcze jednego ptaszka - Gila.
Jeszcze nie wiem kiedy go wyhaftuję, ale czeka :)

Image


Jakoś tak mam, że poduszki kupuję w zestawach po 3, ale o tym innym razem.

Choinka już u nas stoi, Matkas ubrała ją cudnie. Tym razem poszalała i wszystkie moje hafty świąteczne na niej powiesiła :)

Image


Rodzinka przyjechała do mnie 6 grudnia i od tego czasu odwiedzamy różne jarmarki świąteczne w NL i Niemczech. Choć usłyszałam od koleżaki z pracy, że pojechać na jeden to wiadomo jak każdy wygląda, ale ja się z tym nie zgadzam. Każdy ma swój urok, a te holenderskie z występami na żywo są 100x lepsze niż niemieckie z wursztami :P

7 grudnia byliśmy z Zeist i było super! Jarmark polepszył się, kilka lat temu był mały, a teraz z rozmachem i przez 3 niedziele grudnia. Polecam!

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Między 12 a 14 grudnia w całej Holandii były jarmarki, więc przebieraliśmy :)
W piątek ruszyliśmy najpierw do Lunteren, bo mamy bardzo blisko.

Image

Image

Póżniej do Schrpenzeel, gdzie akurat się pogorszyło, bo nie było żadnych występów :( więc nawet żadnych zdjęć nie zrobiłam. 
A na koniec dotarliśmy do Voorthuizen, gdzie trafiliśmy na jeden zespół, ale jaki! Bombowo grali!

Image

Image

Sobotę 13 grudnia zaczęliśmy od Dickenson's Fair w Bennekom. 

Image

A tu jak zawsze bieg mikołajów :)

Image

Image

Image

Image

I występy w kilku miejscach w całym miasteczku. Część zespołów przemieszcza się po miasteczku.

Image

Ten zespół z największą energią grał :)

Image

 Jedna scena jest w kościele.

Image

Image


A druga na scenie na ryneczku. Tym razem załapaliśmy się na jazzowy zespół. Kolęd w wersji jazzu nowoczesnego to nie zawsze się słyszy :)

Image

Druga wizyta w kościele i harfistki plus jeden harfista.

Image

Drugi jarmark odwiedziliśmy po południu i ruszyliśmy do Putten, gdzie co roku odbywa się rzeźbienie w lodzie piłami mechanicznymi. Kiedyś co roku oglądałam to w Michigan :)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Tu też występy muzyczne były w kosciele.

Image

W drodze z Putten do Barneveld załapalismy się jeszcze na paradę traktorów - to też bardzo popularne w NL. Byłam za kierą, ale Matkas coś tam cyknęła ku pamięci.

Image

Image


Na koniec pojechaliśmy na jeden z naszych ulubionych jarmarków - Candlelight shopping w Barneveld. Niby zakupowo, a najwięcej tu zespołów i jeszcze ogień z balonów! 
Dwa kościoły i w każdym występy.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kosze z balonów są w kilku miejscach. W tym roku dawali dzieciom władzę nad ogniem :)

Image


Image

Był też chór gospel z mojej wioski! Nawet nie wiedziałam, że istnieją :P

Image

Image

Image

Image

Image

W niedzielę 14 grudnia pojechaliśmy do Haarlemu, bo to ponoć jeden z najlepszych jarmarków w NL, ale się rozczarowaliśmy. Na przyszły rok pojedziemy znowu do Arnhem, bo tam nam się bardziej podoba.
Także Haarlem przereklamowany! Nie polecamy tego jarmarku.

Image

Image

Image

W piątek 19 grudnia pojechaliśmy do Veenendaal na drugą edycję świetlnej imprezy nocą. Rok temu nas nie było, ale zdjęcia po były zachęcające, więc w tym roku byliśmy. Mała impreza, ale fajnie było!

Image

Image

Image

Image

Image

Nawet sztrykowana choinka była podświetlona!

Image

W ostatnią sobotę byliśmy za wschodnią granicą czyli w Niemczech. W Bocholt był jeszcze jarmark.

Image

Image

Image

Urząd miasta to jeden wielki kalendarz adwentowy.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W niedzielę 21 grudnia pojechaliśmy do Zwolle. To już końcówka jarmarków w NL, więc tylko w niektórych miastach jeszcze coś się dzieje.

Image

Image

Rodzinna orkiestra.

Image


A z Peugeotem musieliśmy sobie cyknąć fotki, bo sami mamy peugeoty nr 4 (ja - Esmeralcię) i 6 (tata - Szronka Pieronka) :D

Image

Pan dmuchał bombki ze szkła!

Image

Image

Image

Image

W poniedziałek ostatni dzień w biurze, a wczoraj pojechaliśmy do Hagi na ostatni dzień królewskiego jarmarku. 

Image

Image

Image

Tu najbardziej międzynarodowo, bo stoiska z rzeczami i jedzonkiem z różnych części świata.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Sezon na oliebollen trwa w najlepsze :)  To nasze ciasto racuchowe z rodzynkami, ale w kształcie kulek, smażonych w oleju jak pączki. Pycha!

Image

Image

Image

Tot ziens czyli do zobaczenia!

Image

Sezon jarmarkowy powoli się kończy, ale my zaczęliśmy go wcześnie, bo już w listopadzie jak z tatą wróciłam z Polski. Przed naszym wypadem do Paryża, 23 listopada pojechaliśmy do Valkenburga. To tu jest ponoć najlepszy jarmark świąteczny w Europie w tym roku. Hmm, wg nas nie, bo byliśmy, widzieliśmy i się mocno rozczarowaliśmy. Jarmarki są w kilku jaskiniach, my byliśmy w tej największej w grocie gminnej. Stoiska badziewne, najlepsza część to same jaskinie. Także musimy tu wrócić ale już poza czasem jarmarkowym. 

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Można było zobaczyć jak kiedyś wydobywano piaskowiec z jaskiń.

Image

Image

Stajenka była cudna!

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Taka trasa wiedzie przez jaskinię gminną!

Image

Image

Patrzcie, trafiłam na pechową przodkinię!!!!!!!!!!

Image

W kolejnym tygodniu byliśmy w Paryżu, ale o tym w innym wpisie. Z Francji wróciliśmy w piątek, a w sobotę 29 listopada pojechaliśmy z tatą do Dortmundu na jeden z największych jarmarków w Niemczech. Z 33 metrową choinką!

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Image


Image

Image

Trafiłam na wyprzedaż w niemieckiej sieci pasmanterii - Idee

Image

Na takim stojaku było pełno przecenionych zestawów z Rico Design.

Image

Wybrałam takie 2!

Image

W środku dział xxx dosyć ubogi.

Image

Image

Natomiast w niedzielę 30 listopada namówiłam tatę na wypad do Bruggi! Tylko 2h jazdy i byliśmy w moim ulubionym mieście w Belgii :) I tacie też się spodobało! Aż tak, że pojedziemy z mamą i Maćkiem w przyszłym roku. Jarmark w Brugii w tym roku też znalazł się na liście 15 najładniejszych w Europie i wg nas powinien być wyżej niż ten w Valkenburgu. 

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Musiałam mieć takie zdjęcie :)

Image

No i wstąpiliśmy do pasmanterii, choć sama byłam zdziwiona, że w niedzielę ma te same godziny otwarcia co w inne dni tygodnia. Belgia to Belgia :)

Image

Tu ceny już zdecydowanie wyższe niż w Niemczech i zakaz fotografowania, ale kupiłam sobie makaronik do czyszczenia i ostrzenia igieł oraz papugę, bo taką widziałam na żywca w Brazylii!

Image


W NL sieci supermarketów Albert Heijn w tym roku pojawiły się mega chomiczki :) Po świętach trafią do szczęśliwców, którzy je wygrają w losowaniu. A chomiczki z AH są kultowe, na każde święto są nowe pluszaki, ludzie je zbierają, wymieniają się, etc. Ale takich dużych jeszcze nigdy nie było!

Image


To na koniec jeszcze zdjęcie wystawy sklepu hafciarskiego w Amersfort :)

Image

Fijne Kerst czyli Wesołych Świąt!